English
Varia

Koń turyński reż. Béla TarrKoń turyński reż. Béla Tarr
Moje Nowe Horyzonty
07 czerwca 2011
Filmowa apokalipsa według Béli Tarra

"Koń turyński" węgierskiego twórcy Béli Tarra - ulubionego nowohoryzontowego reżysera i bohatera retrospektywy w 2004 roku - nagrodzony na tegorocznym festiwalu w Berlinie, jest najbardziej zagadkowym filmem powstałym w ostatnim czasie. Oglądałem go z wielką przyjemnością, choć nie wszystko w tym filmie poddaje się łatwym interpretacjom. Uważam jednak "Konia ..." za arcydzieło, a jego twórcę za najbardziej bezkompromisowego reżysera we współczesnym kinie.

Béla Tarr dał się szerzej poznać w połowie lat 90., kiedy to pojawił się jego najgłośniejszy dotychczas film - prawie ośmiogodzinne czarno-białe "Szatańskie tango". Było to ogromne i być może najbardziej ryzykowne przedsięwzięcie w historii kina. Tarr zrobił film nienadający się w zasadzie do dystrybucji, bowiem stanowił całość, którą należało oglądać jednym ciągiem, spędzając w kinie osiem godzin. Obraz był prowokacją i wyzwaniem dla ówczesnej kultury filmowej. Dominacja amerykańskich produkcji w Europie przybrała wówczas rozmiary wcześniej niespotykane, ale Tarrowi nie chodziło wyłącznie o zalew filmów zza oceanu, ale przede wszystkim o amerykanizację filmu europejskiego. Tarr próbował przypomnieć, czym jest sztuka filmowa. Czerń i biel stanowiła odpowiedź na przekoloryzowany chaos kultury wizualnej. Długie ujęcia i brak cięć były reakcją na reklamy i teledyski. Skromna fabuła na filmy przeładowane akcją. "Szatańskie tango" powstało w całkowitej opozycji do kierunku, jaki obrało kino w latach 90., a który dominuje do dzisiaj. Béla Tarr określił swoje miejsce. Niszowe, elitarne, całkowicie podporządkowane autorskiej wizji, której celem jest szukanie w kinie nowych dróg.

W "Koniu turyńskim" Tarr podąża w tym samym kierunku. Współautorem scenariusza jest stały współpracownik i przyjaciel Tarra, pisarz Lászlo Krasznahorkai, autorem zdjęć stały operator Fred Teleman, kompozytorem muzyki - Mihály Vig, a współreżyserką i montażystką partnerka Tarra - Ágnes Hranitzky. Punktem wyjścia filmu jest sytuacja, która na trwałe zapisała się w historii europejskiej kultury. 3 stycznia 1889 roku Fryderyk Nietzsche wychodził z hotelu w Turynie. Widząc woźnicę bijącego batem konia, w akcie chrześcijańskiej litości objął zwierzę za szyję i płacząc, popadł w obłęd. Milan Kundera w "Nieznośnej lekkości bytu" nadał tej scenie tytuł: Nietzsche przeprasza konia za Kartezjusza (to właśnie Kartezjusz definitywnie odmówił zwierzętom duszy). Ów symboliczny moment jest przez biografów wielkiego filozofa uznany za początek jego końca. Nietzsche nie wyrwał się już ze szponów choroby i nigdy więcej niczego nie napisał. Tarr i Krasznahorkai podkreślają, że to właśnie Nietzsche był dla nich źródłem inspiracji. Do niego nawiązuje m.in. ich koncepcja czasu jako zamkniętego koła.

Po tym wstępie Tarr - podobnie jak w swoich poprzednich filmach - wieszczy koniec świata (i koniec kina, zwłaszcza swojego - reżyser powiedział w Berlinie, że "Koń..." to jego ostatni film). Film jest czarno-biały, składa się tylko z 30 długich ujęć, pozbawiony jest prawie dialogów. Wszystko rozgrywa się w domu na pustkowiu. Całość została podzielona na sześć rozdziałów: każdy dzień stanowi nowy rozdział. Oglądamy monotonię powtórzeń: codzienne wstawanie, ubieranie się, noszenie wody ze studni, gotowanie i jedzenie ziemniaków. Odgłosy wiatru mieszają się z powtarzającym się motywem muzycznym. Nieuchronnie nadchodzi fizyczny i duchowy rozkład. "Koń turyński" będzie z pewnością ważnym wydarzeniem tegorocznego festiwalu. Już dziś na niego zapraszam.

Roman Gutek

Gazeta Wyborcza Wrocław, 6.06.2011

Moje NH
Strona archiwalna 11. edycji (2011 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2011
PWŚCPSN
181920 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Scena T-Mobile Music
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
www.nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera