Aktualności
Pełna widownia wkroczyła w pustkę - Gaspar Noé w Warszawie
25 stycznia 2011
Gaspar Noé
« nowsza lista starsza »

Wczoraj, 24 stycznia, w warszawskim Kinie Muranów odbyła się projekcja najnowszego filmu Gaspara Noé, Wkraczając w pustkę, w której udział wziął sam reżyser. Po pokazie odbyła się dyskusja z twórcą, dla którego była to pierwsza wizyta w Polsce. Rozmowę prowadziła Ola Salwa.

Bardzo podobają mi się te czerwone fotele - przypominają mi jedwabne obicia siedzeń z moich ulubionych paryskich klubów - tymi słowami Francuz przywitał się z publicznością i od tej chwili było już wiadomo, że rozmowa z nim z pewnością nie będzie należała do najpoważniejszych. Rzeczywiście, poczucie humoru reżysera wielokrotnie znajdowało wyraz w jego wypowiedziach, które skrzyły się od anegdot dotyczących problemów z produkcją filmu czy doświadczeń twórcy z wszelkiej maści używkami, stanowiącymi jeden z tematów przewodnich Wkraczając w pustkę.

Pytany o inspiracje, jakie towarzyszyły mu przy pracy nad filmem, wskazał - poza swoimi osobistymi doświadczeniami związanymi z narkotykami czy lekturą Tybetańskiej Księgi Umarłych - na kino Louisa Buñuela, Rainera Fassbindera, a przede wszystkim na "2001: Odyseję kosmiczną" Stanleya Kubricka. Wspominał, że obejrzawszy film Amerykanina po raz pierwszy w wieku 7 lat, poczuł się, jakby wziął narkotyk - a przynajmniej mama powiedziała, że można się tak po nich czuć, bo ja jeszcze wtedy nie wiedziałem. Pomysł na film powstał zresztą bardzo wcześnie i gdyby nie wieczne problemy z zebraniem odpowiednich funduszy, zostałby zrealizowany już kilkanaście lat temu. Zawsze chciałem wydostać się z własnego ciała, od kiedy pamiętam. Miałem kilka pomysłów: podobno podczas ekstremalnych przeżyć, jak np. wypadek samochodowy, ludziom zdarzają się takie rzeczy. Jednak stwierdziłem, że to nie dla mnie. Potem próbowałem specjalnej techniki coraz wolniejszego oddychania, dzięki której czujesz się jak na dragach, dopóki pewna kobieta, którą znałem, nie umarła od tych zabiegów. Podjął jeszcze kilka prób, wszystkie nieudane, aż doszedł do wniosku, że jedynym sposobem będzie zrobić o tym film. Film, w którym będzie i wychodzenie z własnego ciała, i wypadek, film o hipnotycznej, tripowej atmosferze.

Twórca odniósł się do hipnotycznego charakteru swego filmu mówiąc, iż reżyserowanie przypomina szamańskie obrzędy i czasami czuje się jak szaman filmowej taśmy. Reżyserowanie jest jednak bezpieczniejsze, ponieważ szaman może łatwo stracić kontrolę nad ludźmi, a w kinie widzowie zawsze wiedzą, że to tylko film, nie ma takiego ryzyka. To tak jak na rollercoasterze - choćby był nie wiem jak wielki i szybki, wiesz, że nie możesz spaść. Z drugiej strony daje mi to duże możliwości, mogę pokazać wiele rzeczy być może szokujących, odważnych, wiedząc, że ludzie nie zwariują. Najwyraźniej przyzwyczajony do skrajnych reakcji na swoją twórczość, nie był Noé zdziwiony krytyką jednego z widzów, zwracającego uwagę na nadmierną długość filmu i "szokowanie dla samego szokowania". Cóż, nie sądzę, by Wkraczając w pustkę było specjalnie szokujące, dużo więcej mocnych scen znalazło się w moim poprzednim filmie, Nieodwracalne. A co do długości - taki był zamiar. Kiedy jesteś na haju, chcesz, by jak najszybciej się skończył, a on trwa i trwa. Robisz wszystko - bierzesz prysznic, łykasz witaminy - i nic z tego, 2 minuty dłużą się jak godzina. Długość filmu wynikła po części z chęci oddania tego stanu.

Po seansie filmu tak niezwykłego technicznie, automatycznie nasuwa się pytanie: dlaczego nie 3D? Nawet gdybyśmy chcieli, to nie mieliśmy pieniędzy, więc po prostu nie było o tym mowy. Filmy 3D nadal posługują się językiem bardzo tradycyjnego kina, mają standardowy montaż, krótkie ujęcia. Wydaje mi się, że długie ujęcia z powolnymi jazdami kamery, takie, jakie stosuję w swoich filmach, wypadałyby świetnie w trzech wymiarach i pokazałyby prawdziwe możliwości tego systemu. Kupiłem sobie niedawno kamerkę 3D i bawię się nią, więc kto wie, może kiedyś...

W trakcie dyskusji padło jeszcze wiele pytań, m. in. o Tybetańską Księgę Umarłych (Ta opowieść o wędrówce duszy ma strukturę świetną dla filmu z wieloma ujęciami z góry. Uwielbiam je np. w filmach De Palmy, ale tam zawsze jest ich mało, a ja chciałem mieć ich mnóstwo. Przy takich ujęciach ludzie wyglądają jak robaczki, reżyser staje się niejako entomologiem. Ludzkie życie wydaje się wtedy dużo mniej wartościowe, jesteśmy od niego oderwani, a wydaje mi się, że to właśnie oderwanie stanowi kwintesencję tego filmu), czy o podobieństwa Wkraczając w pustkę do poprzednich dzieł Francuza. Plany na przyszłość? Film erotyczny z dużą ilością seksu. W 3D.

Robert Mróz

« nowsza lista starsza »

Strona główna  Po 11.NH  Program festiwalu  Aktualności  Festiwal  Muzyka  Wydarzenia specjalne  Przestrzeń NH  Felietony Romana Gutka  Przyjaciele festiwalu  Kontakt

Strona główna - pełna wersja