Na początek resume
Wydaje się, że już dawno nie było tak gęstego od wielkich nazwisk głównego konkursu festiwalu w Cannes, ta zapierająca dech w piersi wyliczanka może okazać się trudna do zniesienia: Pedro Almodovar ("Przerwane objęcia"), Lars von Trier ("Antychryst"), Michael Haneke ("The White Ribbon"), Tsai Ming-liang ("Visage") z udziałem stałego aktora Truffauta - Jeana-Pierre'a Leauda, jeden z twórców francuskiej Nowej Fali - Alain Resnais ("Wild Grass"), kontrowersyjny Francuz Gaspar Noe ("Enter the Void"), nie mniej kontrowersyjny Marco Bellocchio ("Vincere"), Lou Ye ("Spiring Fever") - autor pamiętnej "Suzhou", dystrybuowanej przed laty przez Gutek Film, Palestyńczyk Elia Suleiman ("The Time That Remains") - twórca błyskotliwej "Boskiej interwencji" nagrodzonej Nagrodą Jury i Nagrodą FIPRESCI w Cannes 2002, reżyserka "Red Road" - Andrea Arnold ("Fish Tank") czy zdobywca Złotej Palmy 2006 - Ken Loach ("Looking for Eric") oraz dwukrotny triumfator weneckiego festiwalu filmowego - Ang Lee, tym razem w... komedii obyczajowej "Taking Woodstock".
W sekcji Un Certain Regard na uwagę zasługują na pewno: nowy Hirokazu Kore-eda - autor pamiętnego "Nobody Knows" (4.NH), Alain Cavalier, którego "Irene" zapowiada się na bardzo osobiste kino, podobnie jak dokumentalny "Filmowiec" (5.NH, niesłusznie określony przez Jerzego Płażewskiego "przypadkiem klinicznym"), Pen-Ek Ratanaruang (znany Nowohoryzntowiczom chociażby z przeboju Panoramy NH 2004 - "Last Life in the Universe" czy z pokazywanego niedawno "Plot" w ramach Filmów Świata alekino!). Bardzo ciekawie zapowiada się film nowelowy, zrealizowany przez rumuńskich twórców z Christianem Mungiu na czele, poświęcony komunistycznej przeszłości Rumuni. W 2007 roku wrocławska publiczność entuzjastycznie przyjęła "Półksiężyc" (drugie miejsce w konkursie) Bahmana Ghobadiego (pamiętamy jego "Gdyby żółwie mogły latać" i "Czas pijanych koni"). Najnowszy film, "No One Knows About Persian Cats", to kolejne wpisane w kontekst polityczny dzieło irańskiego mistrza.
Oprócz oficjalnych cykli w programie festiwalu, jak co roku, znajdują się sekcje równoległe. Mowa tu głównie o Piętnastce Reżyserów oraz Tygodniu Krytyki, pełnych jak zawsze wielu niewiadomych. Wystąpią w nich m.in. Kanadyjczyk Denis Cote, którego nagrodzona Srebrnym Lampartem w Locarno "Ona pragnie chaosu" ("Elle Veut le Chaos") była zapowiedzią nowego, reżyserskiego talentu, kolejny Kanadyjczyk - Denis Villeneuve znany polskim kinomanom dzięki "Maelström", który śladami Gusa Van Santa i Estończyka Ilmara Raaga opowiada o tragicznych wydarzeniach w jednej z montrealskich szkół.
Tymczasem Roman Gutek...
... po obejrzeniu dwudziestu filmów nie znajduje na razie szczególnego tytułu. No, może poza trzema. Zacznijmy od najlepszego - w sekcji "Piętnastka reżyserów" znalazł się czarno-biały dokument, opowiadający o francuskiej śpiewającej aktorce Jeanne Balibar - "Ne change rien" (2005) Portugalczyka Pedra Costy. W konkursie głównym festiwalu na uwagę zasługują: "Fish Tank", drugi film Andrei Arnold i "Kinatay" Filipińczyka Brillante Mendozy. Jeanne Balibar oglądaliśmy m.in. w filmach Jacquesa Rivette'a "Kto wie" (Va savoir, 2001, 2.NH) u boku Sergio Castellitto i "Nie dotykać siekiery" (Ne touchez pas la hache, 2007, 8.NH) w parze z Guillaume Depardieu. "Ne change rien" to zapis prób, sesji nagraniowych i koncertów aktorki. Piękny dokument artystycznego procesu. Pokazywana z miłością, raz zmysłowo niczym Marlena Dietrich w obiektywie von Sternberga, innym razem z naturalistyczną swobodą, nie opuszcza żadnego kadru, wypełnia sobą świat.
Kim jest Pedro Costa?
Portugalski reżyser urodził się w Lizbonie w 1956 roku. Trzyma się odtąd na uboczu, jego ascetyczny, naturalistyczny, niemal dokumentalny styl służy opowieściom o miejskich marginesach, o lizbońskich slamsach i ich mieszkańcach. Studiując historię na uniwersytecie w Lizbonie, Costa brał udział w kursach w Escola Superior de Teatro e Cinema. Potem pracował jako asystent kilku portugalskich reżyserów, m.in. Jorge'a Silvy Melo i João Botelho.
Swój pierwszy samodzielny film "O Sangue" (The Blood) nakręcił w 1989 roku. W 2002 odebrał w Cannes Francuską Nagrodę Kulturalną dla najlepszego filmu roku, zrealizowanego poza granicami Francji, tym filmem był trzygodzinny "No Quarto da Vanda" (In Vanda's Room), kontynuacja dramatu "Ossos" (Bones, 1997). Opowiadał historię uzależnionej od heroiny Vandy Duarte, mieszkającej w dzielnicy Fontainhas, w środowisku emigrantów z dawnej portugalskiej kolonii, archipelagu Cape Verde (Wyspy Zielonego Przylądka). Dwa lata wcześniej w Locarno film zebrał specjalne wyróżnienia, nagrodę Don Kichota i Młodego Jury. Krytycy i publiczność zgodnie podkreślali wagę realizmu w przedstawieniu zarówno grających w filmie miejsc, jak i jego bohaterów - ludzi z krwi i kości, żyjących w trudnych warunkach, skazanych na bolesną separację.
"Juventude em Marcha" (Youth on the March, znany też jako Colossal Youth) kontynuował wątki, rozpoczęte w poprzednich filmach, mieszając fikcję z dokumentem. Znalazł się w Cannes w 2006 roku, został doceniony przez amerykańskich krytyków z Los Angeles Film Critics Assossiation Specjalną Nagrodą im. Douglasa Edwardsa dla niezależnego eksperymentu filmowego. Zainteresowany parą francuskich awangardzistów: Danièle Huillet i Jean-Marie Strauba, nakręcił rodzaj biografii - "Danièle Huillet/Jean-Marie Straub: Où gît votre sourire enfoui?" (Danièle Huillet/Jean-Marie Straub: Filmmakers - Where has your hidden smile gone? 2001).
Przydatne linki:
Konkurs: "Fish Tank" Andrei Arnold i "Kinatay" Brillante Mendozy
Tadeusz Sobolewski o "Fish Tank":
"Staroświeckie określenie "proletariat" kojarzy się z nędzą, z walką klas, ze społecznym uświadomieniem. Tu nie ma ani nędzy, ani świadomości. Z telewizora leje się rozrywka, dwunastolatki urządzają sobie party, ciągną piwo, palą papierosy i oglądają muzyczne programy. Miejscowy klub ogłasza eliminacje konkursu tańca. Nastoletnie dziewczynki ćwiczą na podwórkach. Tym, co je wyraża najgłębiej, jest hip-hop.
Patrzymy na ten świat nie z góry, ale od środka, oczami 15-letniej Mii, odważnej dziewczyny, która chodzi własnymi drogami. Kiedy mija ćwiczące danserki, rzuca w ich stronę przekleństwo. Tutaj nikt inaczej się do siebie nie odzywa. Nawet "kocham" brzmi tu jak "nienawidzę".
(...)
Dawno nie widziałem w kinie tak świetnego studium uzyskiwania świadomości, poczucia wartości własnego życia, które Mia, przedwcześnie dojrzała, próbuje wziąć we własne ręce. Nad osiedlem, które opuszcza, unosi się srebrny balonik w kształcie serca - dwuznaczny symbol iluzji i nadziei".
Tadeusz Sobolewski o "Kinatay" Brillante Mendozy:
"Student kryminologii, który zamierza zostać policjantem, równocześnie jest w mafii ściągającej haracze - należy do niej sama policja. Jesteśmy świadkami jednej doby z życia nowicjusza. W dzień bierze ślub, w nocy jedzie na akcję ze swoim bossem, rano wraca do domu. Podczas godzinnej sekwencji nocnej jazdy z centrum na przedmieścia Manili, filmowanej dokumentalnie w czasie 1:1, ściśnięci razem z nim w samochodzie mafii wjeżdżamy w głąb piekła.
(...)
"Kinatay" (czyli "masakra") Mendozy nie dlatego należy do kategorii nihilistycznego kiczu, że obnaża korupcję społeczeństwa, w którym policjanci są bandytami. I nie dlatego, że pokazuje bezużyteczność religii - w nocnej Manili świecą neony z cytatami z Ewangelii, autobusy noszą imię Jezus, obraz Serca Jezusowego wisi w domu zbrodni. Ten film dlatego jest zły, że na czas seansu z premedytacją unicestwia wiarę w oczyszczające działanie sztuki. W ramach festiwalowej rafinady możemy sobie jednak pozwolić na takie eksperymentalne ukatrupienie nadziei jak uczestnicy niby to ludożerczej uczty z opowiadania Gombrowicza o bankiecie u hrabiny Kotłubaj".
Cały tekst "Ukatrupienie nadziei w Cannes" Gazeta Wyborcza, 18.05.2009