Nasz festiwal, tak mi się wydaje, wrósł już w wakacyjny pejzaż Wrocławia. Przez jedenaście dni odbywa się tu piękne święto kina. Kino fetowane jest nie tylko w ciemnych salach kinowych, ale także na wrocławskim Rynku. To powrót do początków kina. Do czasów, kiedy kino nie weszło jeszcze na salony, a filmy pokazywane były na jarmarkach i targowiskach. Lubię widok zaciemnionego rynku z wielkim ekranem, na nim migocące obrazki i setki wpatrzonych w nie widzów.
W tym roku będzie podobnie, codziennie, od 24 lipca do 2 sierpnia o godzinie 22.00, na Rynku będą odbywały się pokazy filmów. Zobaczą Państwo tytuły nowe, nieznane jeszcze polskiej widowni, sprowadzone specjalnie na wrocławski festiwal, ale też, po raz pierwszy, filmową klasykę.
Rozpoczniemy (24 lipca) kanadyjskim filmem To, czego potrzeba do życia. W swoim debiutanckim filmie Benoît Pilon z dużą wrażliwością pokazuje kulturowe różnice między północną, a południową Kanadą. Akcja filmu dzieje się w 1952 roku, opowiada historię Inuita (rdzennego mieszkańca Kanady), który przybył z odległej północy do szpitala w mieście Québec, gdzie leczony jest na gruźlicę. Oderwany od rodziny i korzeni kulturowych, nie znając francuskiego, nie potrafi porozumieć się z otaczającymi go ludźmi. Z kolei włoski reżyser Uberto Pasolini w gorzkiej komedii Machan (25 lipca) pokazuje kilkunastu obywateli Sri Lanki, którzy omijając prawo, podpierając się cwaniactwem i oszustwami, wyjeżdżają do Niemiec - mitycznej krainy dobrobytu. Sukces eskapady nie przekłada się jednak na spełnienie pięknych snów. 12 kwiatów lotosu (26 lipca) singapurskiego reżysera Roystona Tana opowiada o getai - specyficznym musicalowym show: wykonawcy występują w krzykliwych, rewiowych kostiumach, a scena, niczym dyskoteka, oświetlona jest mocnymi światłami o ostrych barwach. Śledzimy historię młodziutkiej piosenkarki Lotus, której życie i karierę niszczą okrutni i żądni zysku mężczyźni. Choć każda kolejna musicalowa scena mieni się wszystkimi kolorami tęczy, daleko jej od beztroski - ukrywa dramat i brutalność, której ofiarą jest oszukana Lotus. Uwiecznione chwile Marii Larsson (27 lipca) to z kolei film zrealizowany przez szwedzkiego klasyka Jana Trolla. Troell po raz kolejny - po filmach Oto twoje życie i Biały jak śnieg - powraca do epoki początków ubiegłego stulecia, którą darzy szczególnym sentymentem. Na szerokim i barwnym tle społecznym szkicuje pełen psychologicznych niuansów portret prostej kobiety, w której budzi się artystka. Z kolei francuska reżyserka Sylvie Verheyde w Stelli (31 lipca) opowiada niebanalną i wolną od sentymentalizmu historię o przekraczaniu linii dzielącej dzieciństwo od dojrzewania, o poczuciu wyobcowania i budowaniu tożsamości. Szwedzki Darling (1 sierpnia) Johana Klinga można porównać z dokonaniami Lubistcha czy Mike'a Leigh: tak jak oni daje widzom prawdziwą przyjemność, w wyjątkowy sposób kontroluje tempo i rytm, blisko mu do komedii. Film jest studium zaniku relacji międzyludzkich, gdzie ciepło, przyjazny gest i uśmiech są rzadkie niczym okazy w muzeum historii naturalnej.
To były filmy nowe. Teraz filmy starsze i klasyka. 28 lipca ekran zapełnią tańczący młodzi ludzie, a na Rynku pełno będzie muzyki. To za sprawą filmowej wersji głośnego musicalu Hair (1979 rok) w reżyserii Miloša Formana, opowiadającego o rewolucji hippisowskiej. Warto wybrać się na ten pokaz, gdyż film zostanie zaprezentowany z odnowionej kopii.
Rok spokojnego słońca (30 lipca) to nagrodzony Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji, pochodzący z 1984 roku, film Krzysztofa Zanussiego. Głównym zagadnieniem filmu, wpisanym w iście melodramatyczną fabułę, jest sens - czy może bezsens - ofiary, cierpienia, przyjęcie klęski jako moralnego zwycięstwa. Poruszająca opowieść o miłości dwojga ludzi po przejściach rozgrywa się w 1946 roku na Ziemiach Odzyskanych, w ponurym, powojennym chaosie. Emilia, polska arystokratka, przesiedlona wraz z matką ze Wschodu, od niedawna wdowa, spotyka Normana, amerykańskiego żołnierza, byłego więźnia obozu koncentracyjnego. Ich wzajemne porozumienie przezwycięża barierę językową i kulturową. Aby rozpocząć nowe życie trzeba tylko przejść przez zieloną granicę…
29 lipca natomiast na Rynku odbędzie się pokaz specjalny Filmoteki Narodowej w stulecie polskiego kina. Projekcji niemego filmu Ryszarda Ordyńskiego Mogiła nieznanego żołnierza (1927 rok), który jest najstarszym pełnometrażowym w pełni zachowanym zabytkiem polskiej kinematografii, będzie towarzyszyła muzyka wykonywana na żywo przez 17-osobową orkiestrę kameralną pod dyrekcją lubelskiego kompozytora Rafała Rozmusa.
Na zakończenie festiwalu (2 sierpnia) pochodzący z 1940 roku Dyktator Charlsa Chaplina. To jeden z najwybitniejszych filmów wielkiego twórcy, który jest satyrą na dyktaturę faszystowską, bezlitośnie obnażającą absurdy poglądów Hitlera. Także odnowiona kopia.
Wszystkie filmy będą wyświetlane z polskimi (i angielskimi) napisami. Wstęp bezpłatny.
Gazeta Wyborcza Wrocław, 13 lipca 2009.
Program cyklu Rynek