Dorota Wodecka w cyklu Męska muzyka rozmawia z Andrzejem Żuławskim, bohaterem retrospektywy 8. NH, o życiu, samotności, miłości, kobietach i filmach (Błędy, których już nie naprawię, Gazeta Wyborcza, 12.02.2010):
"To na co pan czeka?
- Przez parę lat czekałem, mając wiele w sobie strachu i wątpliwości, czy moje filmy znajdą swój głos w koncercie kina światowego. O, proszę popatrzeć. Przysłali mi właśnie z Berlina mój film Opętanie. Niemcy wydali go na dvd w rocznicę upadku muru berlińskiego, bo nagle się okazało, że jest to jedyny prawdziwy, głęboki film o podzielonym murem Berlinie. I przez 30 stron jakiś pan doktor pisze elaborat o tym, że mieści się on pomiędzy Pascalem, Heideggerem i już nie wiem kim jeszcze. Piszą, że to arcydzieło.
- Jest pan dumny?
- Nie po to opowiadam, by się chwalić. Ja wiedziałem, że ten mur jest tematem ważnym i strasznie skomplikowanym, o którym nie można robić tylko dokumentu politycznego. Trzeba zrobić m/film.dookoła, o tym, że mur jest protagonistą, wytworem zła. Gdy film wyszedł we Francji, a była to niemiecko-francuska produkcja, miał tylko 155 tysięcy widzów. To bardzo mały wynik. Ludzie tego nie chcieli oglądać.
- Porażka?
- Porażka jest wtedy, gdy się prowadzi wojnę. Wtedy nie można przegrać. Ale to było jednak strasznie przykre i smutne, że ten film nie przekonuje do siebie. Że ludzie odwracają się do niego plecami. Ale trzeba przeżyć takie sytuacje, przymulić, i co najważniejsze, nie zmieniać się. Teraz nagle okazuje się, że wychodzi w Ameryce, ma nowe wydanie we Francji i wydanie berlińskie. Warto wtedy było przecierpieć, przeżyć te ciężkie lata, żeby się okazało, że się nie myliłem. Wszystkie moje filmy kwitną teraz. Czekałem i doczekałem się. I już na nic nie czekam. Wszystko zaczyna być moją dobrą, ale zamkniętą księgą. Nie można żyć przeszłością, bo to jest katastrofa".
premiera nowej książki Andrzeja Żuławskiego Nocnik 24 lutego 2010