>> Twórczość Vardy określa się często jako uosobienie poszukiwań kobiecego kina na francuski sposób. I taki - kobiecy - jest właśnie dokument podsumowujący jej życie - reżyserka opowiada na o rzeczach z pozoru nieistotnych, jak za wąski garaż przy jej paryskim mieszkaniu w latach 60., a chwilę później stawia sobie fundamentalne pytania. Ich ciężar próbuje zlekceważyć, wprowadzając postać rysunkowego gburowatego kota, który zadaje jej najważniejsze pytania. "Pozwalam rzeczom się pojawiać, a potem pozwalam im działać. Chciałam pokazać moim bliskim moje wspomnienia z przeszłości i zobaczyć, jak na nich działają. To są wspomnienia starej kobiety, ale nie kobiety stojącej nad grobem". Varda balansuje na granicy ekshibicjonizmu, ale potrafi zachować dystans i zdobyć się na ironię. "Chciałam zrobić film, w którym będę mogła się ukryć i w którym się odkryję. Nie wierzę, że film to wieża z kości słoniowej". <<
Rozmowa i tekst Magdalena Michalska (dziennik.pl)