Selekcjonerzy z festiwali
Magdalena Sztorc: Małe jest piękne (Diagonale 2010)
29 marca 2010
« nowsza lista starsza »

Diagonale to nieduży festiwal filmowy, który co roku wraz z nastaniem wiosny odbywa się w malowniczym Grazu, na południowym-wschodzie Austrii. Trudno o przyjemniejsze miejsce. Kina rozsiane są po całym mieście, co sprawia, że każdego dnia widzowie spacerują ulicami starówki i przechodzą z jednej strony miasta na drugą przez zabytkowy most, z którego już widać Alpy. Nikomu się nie spieszy, nie widać też, aby ktoś nerwowo patrzył na zegarek. Między pokazami festiwalowicze popijają spokojnie kawę w kawiarnianych ogródkach, wygrzewając się na słońcu. Prawdziwa idylla. Przyznam, że i na mnie festiwal w Grazu działa kojąco. Po intensywnym festiwalu w Rotterdamie i dość nerwowym Berlinale, gdzie aby dostać się na pokaz, trzeba dokładnie kontrolować czas i często stać w długich kolejkach, festiwal w Grazu jest przyjemną odmianą.

Można powiedzieć, że Diagonale to przegląd kina austriackiego (z paroma wyjątkami w postaci filmów niemieckich). Widać, że organizatorom nie zależy na premierach. Większość wyświetlanych filmów miało już swoje pokazy w Wenecji, Rotterdamie, Berlinie, a nawet na ubiegłorocznym Viennale. Dla selekcjonera wizyta na takim festiwalu to okazja m.in. do wychwycenia filmów, których nie udało mu się zobaczyć większych festiwalach. Tak też się stało w tym roku.

Jednym z czołowych filmów pokazywanych w Grazu był Domaine Patrica Chihy, austriackiego reżysera, na co dzień mieszkającego we Francji. Historia koncentruje się wokół bardzo intensywnej, wieloznacznej, wręcz obsesyjnej relacji nastoletniego Pierre’a i jego ciotki, Nadji (Beatrice Dalle). Zdecydowana i bezkompromisowa Nadja, pasjonatka matematyki, odkrywa przed Pierre’m fascynujący, niebezpieczny świat intelektualnej bohemy. Pierre nie pozostaje jednak wyłącznie biernym ogniwem w tej relacji. Ta powoli rozwijająca się historia krąży wokół wielu problemów - poszukiwania własnej tożsamości, siły i słabości, niezależności i jej utraty. Czasami wydaje się, że trudno wszystko to pomieścić w jednym opowiadaniu. Z pewnością nie jest ono wygładzone i standardowe, ma w sobie jednak duży intelektualny potencjał.

 

Ciekawym dokumentem natomiast był Villalobos niemieckiego reżysera Romualda Karmakara. Nakręcony w kilku długich ujęciach, 110-minutowy film, opowiada o chilijskim dj-u, audiofilu i znawcy muzyki klasycznej Ricardzie Villalobosie. Karmakar towarzyszy dj-owi w jego studiu i na imprezach muzycznych. Duże wrażenie robi sprzęt, który ma u siebie Ricardo, a jeszcze większe historie, które o nim opowiada. Podaje dane techniczne, mówi, jak powstają poszczególne brzmienia, jakie kombinacje są możliwe, itd. Ciekawe są również komentarze Villabosa na temat samych imprez house’owych i lifestyle’u, który się z nimi łączy.

 

Warto też wspomnieć o takich filmach jak: Kameramörder reż. Robert Adrian Pejo czy Hana, dul, sed… reż. Brigitte Weich, Karin Macher (nagroda za najlepszy dokument Diagonale). Kameramörder to opowieść o dwóch parach spędzających wakacje nad jeziorem. Letnia sielanka zostaje zakłócona, kiedy w okolicach ich domu dochodzi do zbrodni. Szybko wytwarza się atmosfera wzajemnych podejrzeń. Kameramörder to wciągający thriller, który do końca trzyma w napięciu i zaskakuje kilkoma nieoczywistymi rozwiązaniami. Hana, dul, sed… natomiast to dokument o żeńskiej drużynie piłkarskiej w Korei Północnej. Reżyserka nie stara się w żadnej mierze zdemaskować rzeczywistości komunistycznego systemu, nie zadaje bohaterkom niewygodnych pytań. Zawodniczki chwalą władzę i są dumne ze swojej misji. Cały projekt byłby na pewno jeszcze bardziej udany, gdyby nie to, że w połowie zdjęć po przegranym meczu z USA drużyna została rozwiązana. Reżyserka nie dała jednak za wygraną i w drugiej połowie filmu skupiła się na życiu prywatnym zawodniczek.

W Grazu można było zobaczyć również najnowszy film Heinza Emigholza Zwei Projekte von Friedlich Kiesler. Jest to ostatnia część trylogii, po Domach Schindlera i Loos Ornamental (oba filmy pokazywane były na NH). Emigholz prezentuje dwa projekty Kieslera Endless House i The Shrine of the Book. Przedstawia je na zasadzie kontrastu. Podczas gdy Endless House pokazywany jest w dynamiczny sposób z ciekawym podkładem muzycznym, The Shrine of the Book przedstawiony jest w charakterystycznych dla Emigholza statycznych ujęciach. Szkoda tylko, że tym razem Emigholz zdecydował się na film krótkometrażowy.

Magdalena Sztorc

« nowsza lista starsza »

Varia »
Moje Nowe Horyzonty - felietony Romana Gutka  Klub Krytyków Forum NH  Filmowa przestrzeń NH  Selekcjonerzy z festiwali  Ciekawostki z przestrzeni NH  XV Konkurs o Nagrodę im. Krzysztofa Mętraka  Urszula Lipińska: Zawieszeni w sprzeczności (Grecka Nowa Fala)

Strona główna  Po 11.NH  Program festiwalu  Aktualności  Festiwal  Muzyka  Wydarzenia specjalne  Przestrzeń NH  Felietony Romana Gutka  Przyjaciele festiwalu  Kontakt

Strona główna - pełna wersja