"Debata, której uczestnikiem jest skandalista, i do tego Włoch, gwarantuje dobrą zabawę, a to w przypadku sympozjów, konferencji i tym podobnych spędów intelektualistów jest nie do przecenienia. W 1948 roku Picasso, najsłynniejszy gość Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, nieustannie narzekał na wszechogarniająca nudę. Wczoraj rano nikt się nie nudził. Co rusz wybuchaliśmy śmiechem, radośnie klaskaliśmy. Zabawiał nas Oliviero Toscani, autor słynnych, obrazoburczych reklam Benettona. "Nie cierpię telewizji dla intelektualistów. Taka telewizja to gówno, które pachnie dobrze" - dodawał Toscani, a my, którzy jeszcze miesiąc temu cieszyliśmy się, że TVP Kultura wraca do formy, aż skakaliśmy z radości na niewygodnych fotelach.
Publiczne debaty skazane są z gruntu na porażkę. W obcym miejscu spotykają się obcy sobie ludzie, by wspólnie, w ciągu zaledwie półtorej godziny, rozwiązać najważniejsze problemy współczesnej kultury. Rozmowa nie przyniosła odpowiedzi na zadane na początku pytania. Była raczej polifonią głosów i osobowości, stanowisk i doświadczeń krążących wokół zagadnienia rynku, kultury, państwa i biznesu. Była nieprzebranym źródłem efektownych bon motów i złotych myśli. Pewnie dlatego, mimo że nie uczestniczyłam w zorganizowanych przez dwutygodnik.com warsztatach z twittowania Johna Wraya, świetnie poszło mi wrzucanie na fejsbuka co smakowitszych fragmentów wypowiedzi prelegentów".