Outside Satan / Hors Satan
Francja 2011 / 110'
reżyseria: Bruno Dumont
scenariusz: Bruno Dumont
montaż: Basile Belkhiri
zdjęcia: Yves Cape
występują: David Dewaele, Alexandra Lemâtre, Aurore Broutin
producent: Rachid Bouchareb, Jean Bréhat
produkcja: 3B Productions
nagrody: Prix de l'Age d'or 2011 (nagroda jury Cinémathèque de Belgique)
polski dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
premiera filmu: 24 lutego 2012
O filmie:
Wydmy, bagna, rozlewisko rzeki. Wioska, gdzieś w okolicach Boulogne-sur-Mer, na francuskim wybrzeżu Kanału La Manche. W szałasie na wydmach mieszka mężczyzna (znany z Flandrii i Hadewijch David Dewaele). Chodzi po okolicy, pali ognisko, poluje. Od czasu do czasu klęka, zastyga w modlitewnej pozie, wpatruje się w horyzont. Towarzyszy mu dziewczyna z wioski, którą zdaje się chronić. Nie stroni przy tym od drastycznych środków. Z tą samą kamienną twarzą dokonuje aktów przemocy i czyni cuda. Czy jest postacią anielską czy demoniczną? Wcieleniem zła, które zamieszkuje okolicę, czy przeciwnie - tym, który może je pokonać?
Najnowszy film Dumonta porównywany bywa do wczesnego minimalistycznego Życia Jezusa, w którym Dumont zastanawiał się nad istotą człowieczeństwa, nad inicjacją świętości w ludzkim świecie. Jeżeli faktycznie reżyser za pomocą podobieństw formalnych stara się stworzyć pomost między swoim debiutem a nowym filmem, to tym razem interesuje go istota sacrum. David Dewaele, grający rolę tajemniczego mężczyzny z wydm, uzdrowiciela i mordercy, wymierzającego trudną do przyjęcia z punktu widzenia ludzkiego dekalogu sprawiedliwość, jest jego uosobieniem, spełniającym rytuały kapłanem. I jak w starożytnej świątyni wiodą do niego monstrualne, "nieludzkie" schody, uświadamiające człowiekowi, że obcowanie z sacrum jest niebezpieczne, nawet wtedy, gdy wydaje się ono czymś dobrym, samą miłością. Mężczyzna jest zarazem "nietykalny" dla ludzkiego prawa i rozumienia, ale też "niedotykalny" dla zakochanej w nim dziewczyny, granej przez androgyniczną Alexandrę Lemâtre, nieprofesjonalną aktorkę znalezioną przez reżysera w lokalnej kafejce.
Mężczyzna przypomina pełnego mocy anioła, wyjętego z mroków mitologii. Zasiewa ziarno, pozbawiony wątpliwości, które były udziałem innych filmowych aniołów, płacących za swoją niezwykłość niemałą cenę. Dewaele nie należy do tego świata mimo swojej niepozornej, bardzo ludzkiej powierzchowności. Przekonanie o jego mocy ma źródło poza nim - w surowym pejzażu północnych wybrzeży Francji, w specyficzny sposób kadrowanych przez Yvesa Cape, zainspirowanego zdjęciami Gabriela Figueroy z wczesnych filmów Louisa Buñuela. Poza szatanem to jeden z najbardziej minimalistycznych filmów Dumonta - niemal zupełnie pozbawiony dialogów, oparty na powtórzeniach, ascetyczny wizualnie. Obok dalekich planów z nisko zawieszonym horyzontem znajdziemy tu tak charakterystyczne dla jego kina bliskie ujęcia twarzy bohaterów, zapatrzonych w otwarte, puste przestrzenie.
Bruno Dumont:
"Myślę, że Poza szatanem idzie znacznie dalej. Hadewijch było wciąż zakotwiczone w tradycyjnej religii, m.in. w katolicyzmie. Tu mamy o wiele bardziej współczesne podejście do świętości. Tu nie ma już Boga, główny bohater filmu modli się, ale nie wiemy do kogo, do czego - do otaczającego go świata, krajobrazu. Jesteśmy dziś w takim punkcie. Potrzebujemy sacrum, ale wypełnia je pustka". (Cannes 2011 Questionnaries)
"Cenię religię. Ona mnie na swój sposób fascynuje. Biblię traktuję jak wielkie dzieło i stawiam na półce obok dramatów Szekspira. Ale nie jestem człowiekiem wierzącym i w kinie też staram się wyjść z okowów religii. Sięgnąć po to, co odbiera się zmysłami, intuicją. Bohaterowie Poza szatanem modlą się, lecz w ich świecie nie ma Boga". (Rzeczpospolita, 29.07.2011)
"Moje filmy są twarde, mocne, często brutalne, odwołują się do instynktownych reakcji. Moim zadaniem jest wzbudzić emocje, spowodować wstrząs. Refleksja następuje później. Staram się budować filmy na amplitudach emocji. Muszę pokazać bardzo brutalne rzeczy i gwałtowne emocje, żeby móc budować sceny łagodne i opisywać ciepłe uczucia. I na odwrót". (Gazeta Wyborcza Wrocław, 26.07.2011)
Bruno Dumont
Reżyser urodził się w 1958 roku w Bailleul we Francji. Przez kilkanaście lat wykładał filozofię w lokalnym liceum. Realizował komercyjne reklamówki dla miejscowych zakładów pracy. Na dużym ekranie zadebiutował nakręconym w 1997 roku Życiem Jezusa, za które otrzymał nagrodę Jeana Vigo i przyznawaną za najlepszy debiut na festiwalu w Cannes Złotą Kamerę. Akcję swojego pierwszego filmu umieścił w rodzinnym mieście, opowiadając o pełnej cierpienia drodze ku odkupieniu młodego, zbuntowanego chłopaka z motocyklowego gangu. Film nosił ślady inspiracji kinem Roberta Bressona, szczególnie jego Kieszonkowcem (1959) i Mouchette (1966).
Zarówno nakręcona w 1999 roku Ludzkość, jak i zrealizowana w 2006 roku Flandria zostały nagrodzone Grand Prix canneńskiego festiwalu, co do tej pory udało się jedynie Andriejowi Tarkowskiemu. Dumont do tego stopnia zaskoczył, oburzył i poruszył jurorów, że na przekór kontrowersjom wokół jego filmu, główną konkursową nagrodę podzielili wtedy między Rosettę nikomu nie znanych braci Dardenne a Ludzkość. Posługując się surowym naturalizmem, stworzył w niej niemal surrealistyczną wizję świata. Pokazał małe miasteczko we Flandrii i jego mieszkańców, postawionych w obliczu wstrząsającego morderstwa 11-latki. Głównym bohaterem filmu jest otoczony aurą śmierci, samotny Pharaon, badający okoliczności zabójstwa, a jednocześnie o nie podejrzewany. Efekt jaki Dumont osiągnął i osiąga w kolejnych filmach, zbliżając agresję przypisaną ludzkiemu życiu i tkwiące w nim piękno, dla jednych jest psychodeliczny, u innych wywołuje głęboki sprzeciw. Do wielkich umiejętności Dumonta należy odkrywanie i prowadzenie na planie niezwykłych w swojej autentyczności aktorów-amatorów. Grający Pharaona, Emmanuel Schotté oraz partnerująca mu Séverine Caneele (niezapomniana Domino) otrzymali nagrody dla najlepszego aktora i aktorki na festiwalu w Cannes.
Reżyser zmierzył się też z amerykańskim krajobrazem, czego rezultatem jest zrealizowany w 2003 roku film Twentynine Palms, przez Dumonta określany mianem eksperymentalnego horroru. To historia erotycznego związku Rosjanki i Amerykanina, nie mogących porozumieć się ze sobą na płaszczyźnie werbalnej. Bohaterowie wyruszają z Los Angeles, by zobaczyć Twentynine Palms i Park Narodowy Joshua Tree. Frustracje kochanków mieszają się z fizyczną ekstazą, której doznają ich ciała, uśmierzającą ból bycia razem. Krytycy, pisząc o kolejnym filmie Dumonta - Flandrii, porównywali jej odpychających, prymitywnych bohaterów - dwóch mężczyzn, rywalizujących o prawo do ciała jednej kobiety, umieszczonych na tle pustych, błotnistych belgijskich pejzaży - do owadów wegetujących w słoiku, którym reżyser przygląda się niczym prowadzący badania entomolog. Ta wnikliwa obserwacja, niemal pozbawiona słów, skupiona na ledwie zauważalnych śladach uczuć, to strategia, jaką posłużył się i w Hadewijch, w którym skupia się na religijnych dylematach młodej Paryżanki. Poza szatanem jest jego szóstym filmem.
Filmografia:
1997 Życie Jezusa / La vie de Jésus / The Life of Jesus
1999 Ludzkość / L'humanité / Humanity
2003 Twentynine Palms
2006 Flandria / Flandres
2009 Hadewijch
2011 Poza szatanem / Hors Satan / Outside Satan
Media o filmie:
"Poza szatanem Bruno Dumonta, pokazane w sekcji Certain Regard, to doświadczenie ekstremalne, film autora, u którego to, co w ludzkości najniższe, prymitywne, szalone, cielesne, odrażające, zostaje przewrotnie skonfrontowane z historią zbawienia, połączone z boskością. Ten sam aktor, który w Hadewijch, poprzednim filmie Dumonta, ratował zagubioną w mistycznym szaleństwie kobietę, teraz już jawnie upodobniony jest do Jezusa, choć z drugiej strony jest człowiekiem z ciała - zbrodniarzem, choć "poza szatanem", poza złem. Modli się, czyni cuda, leczy. Choć zarazem jest zazdrosny jak starotestamentowy Bóg, potrafi zabić, uwalniając dziewczynę od jej prześladowców.
Jest włóczęgą, który pali ognisko na flandryjskich wydmach. Chodzi za nim zakochana dziewczyna, nieładna, ale fascynująca, jak ten pejzaż, do którego stale powraca Dumont. Widz zostaje zmuszony do kontemplacji tego przypominającego Zonę ze Stalkera, byle jakiego pejzażu. Nie rozwikłamy, kim jest - człowiekiem czy bogiem - ma w sobie całą skalę przypisywanych jednemu i drugiemu. Można powiedzieć inaczej: jest przerażająco ludzki". (Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza, 17.05.2011)
"Postsekularną perspektywę podejmuje także kino Bruno Dumonta. Próbuje ono oddać doświadczenie duchowe, doświadczenie sacrum poza Bogiem, poza zinstytucjonalizowaną religią. (...) W swoich dwóch ostatnich filmach Dumont patrzy na świętość, na sacrum, w perspektywie immanencji, jako doświadczenie pewnej wykraczającej poza granice nowoczesnej, zachodniej podmiotowości intensywności. To doświadczenie niesie ze sobą głęboko nieludzki wymiar, nieludzka jest Hadewijch podkładająca bomby w paryskim metrze, nieludzki, czy pozaludzki jest bohater Poza szatanem. A przy tym, pokazuje Dumont, właśnie dla pełni doświadczenia człowieczeństwa, nie możemy usunąć z niego tego dopełniającego go nieludzkiego wymiaru. Jak wobec upadku religii, w świecie całkowitej immanencji jesteśmy sobie w stanie z tym wymiarem poradzić, stanowi podstawowe pytanie kina Dumonta.
W tym filmie Dumont doprowadził znaną ze swoich poprzednich filmów estetykę do skrajnej intensywności. Trudno wyobrazić sobie jak mógłby nakręcić kolejny, podobny film. Jego kino musi teraz albo szukać nowych dróg ujścia (...)". (Jakub Majmurek, Krytyka Polityczna, 2.08.2011)
"W Dumontowskiej piwnicy mieszka zło wymieszane z najczystszą łaską, brzydota z pięknem, przemoc z miłością, śmierć ze zmartwychwstaniem. Ludzie, którym przygląda się z wprawą laboranta z wieloletnim stażem, kopulują, mordują, są kłębkiem instynktów, a przy tym strasznie pragną być święci. - Kościół przywłaszczył sobie życie duchowe, trzeba je odzyskać - mówił Dumont, który z nauczyciela filozofii przemienił się w reżysera z misją. Sięga po chrześcijańskie motywy, by je przenicować i udowodnić, że potrzeby duchowe nie są kwestią tego czy innego religijnego systemu, lecz ludzkiej natury. Bóg to dla niego "piękny poemat", wiara w Jezusa jest równie rozsądna co wiara w Świętego Mikołaja, kościoły są zaś anachroniczne". (Małgorzata Sadowska, Wprost, nr 31/2011)
"Nie tak jednoznaczny okazał się Poza szatanem, najnowszy film Bruno Dumonta, bez wątpienia jeden z najbardziej niepokojących i sugestywnych obrazów canneńskich, pokazywany w sekcji Inne Spojrzenie. To rodzaj teologicznego traktatu łączącego naturalizm z symbolizmem, o przyrodzie i nadprzyrodzonych zjawiskach, rozgrywany w bardzo niespiesznym rytmie, w długich ujęciach w planie ogólnym. (...) Poza społeczeństwem i prawem, poza dobrem i złem, poza bogiem i szatanem, Dumont opowiada o bezgranicznej miłości i poświęceniu. Majestatyczne ujęcia swojskiej przecież natury sprawiają wrażenie, jakby Mężczyzna był z nią zespolony, stanowił jej integralny element. Fascynuje też jego twarz, poorana przez wiatr i doświadczenie, do tego dzika ekspresja naturszczyka". (Jan Topolski, O.pl Polski Portal Kultury, 8.07.2011)
Forum NH o filmie:
"Według mnie bije na głowę poprzednie dokonania reżysera (i, tym samym, 99,9% współczesnego kina). Żałuję, że nie zapisywałem tego, co przychodziło mi do głowy podczas seansu, bo było tego bardzo dużo, a poza tym niezwykle istotne wydały mi się szczegóły w stylu "dlaczego jedna postać trzyma ręce tak, a druga inaczej, i co z tego wynika", które oczywiście szybko umykają.
Jeszcze przed przystąpieniem do prób rozkładania filmu na czynniki pierwsze, koniecznie trzeba wspomnieć o przepięknych zdjęciach, zapierających dech w piersiach szerokich planach i panoramach przyrody - wizualnie najdoskonalszy z filmów Dumonta, sama przyjemność podziwiania obrazów wystarczyłaby do uznania go za dobry film. Fakt ten, razem z w/w szczegółami, sprawia, że jest to m/film.do wielokrotnego oglądania. (...)
Jak zwykle u Dumonta twarz bohatera niemożliwa do zapomnienia. Do tego w Poza Szatanem sam bohater jest przedziwny i mam kilka trudności ze spójnym przedstawieniem sobie jego działań. Przede wszystkim wydaje mi się, że do tej postaci można zastosować, z pewnością uproszczone, przedstawienie Nietzscheańskiego nadczłowieka". (Mrozikos667)
"(...) dla mnie Poza Szatanem to jego najdojrzalszy film, wszystko w nim idealnie współgra i cieszy powrót do charakterystycznej spowolnionej narracji. Poza tym znakomicie uzupełnia Hadewijch i razem stanowią intrygującą całość". (worren)
"Tutaj mamy przesunięcie dyskursu od problemu zła realistycznego w kierunku zła symbolicznego - siły działającej w świecie (stąd w tytule szatan) - co może być również metaforą odsuwania odpowiedzialności przez ludzi. W ten sposób reżyser tworzy laboratorium myślowe (filozoficzne) w którym szukamy mechanizmów tej siły, natomiast w przypadku zła psychologicznego zastanawiamy się bardziej nad efektami tych mechanizmów. Żeby jeszcze zapętlić duskurs oczywiście można również interpretować opętanie jak zjawisko czysto biologiczne (w sumie za wszystko odpowiadają procesy chemiczne w mózgu). Film Dumonta świetnie buduje napięcie miedzy realnością, a wydarzeniami irracjonalnymi". (tangerine)
"Poza Szatanem jest według mnie filmem o ambiwalencji dobra i zła, o ich przenikaniu się, uzupełnianiu, równoważeniu. Główny bohater zabija w jednym momencie, by w innej sytuacji wskrzesić zmarłego. Końcówka filmu była dla mnie jakąś rozkoszną drwiną z chrześcijańskiego systemu wartości". (ayya)
"Postawa głównego bohatera nasuwa mi nieco na myśl anarchoindywidualistyczną wizję jednostki (społeczeństwa już zdecydowanie nie) w wydaniu Stirnera (który jest myślicielem nieco zapomnianym, chronologicznie wcześniejszym niż Nietzsche, który z kolei przejął istote elementy jego koncepcji). Stirner zadawał pytanie: czym różni się zabójstwo w majestacie prawa, od zabójstwa dokonanego przez zwykłego człowieka. Otóż tym, że abstrakcyjny byt w postaci państwa jest na tyle silny, że potrafi narzucić swoją wolę innym. Dlatego Jedyny (czyli ktoś, kogo Nietzsche nazwie kilkanaście lat później Nadczłowiekiem) powinien odrzucić krępujące go więzy i stać się wolnym, nie bacząc na odgórnie narzucone normy. Powinen stać się na tyle silny, żeby to on mógł narzucić swoją wolę innym bytom. Taki jest właśnie główny bohater". (kovan)
"W ogóle Dumont wprawia w konfuzję wielu (...). On mówi wyraźnie, że interesuje go świat pozbawiony wiary (co jest dalekie od "Boga nie ma"), który szuka nowych dróg jej dostąpienia - czyli świat zagubiony, w którym stare formuły religijne już dawno nie mają racji bytu, a to oraz dziwny dysonans okrucieństwa i miłości są obecne również w tym filmie. Dlatego bohater to żaden Jezus, żaden szatan czy Zaratustra. A jego czyny wcale nie są jednoznacznie dobre..." (Neda)