Theo Angelopoulos - poezja obrazu
null

Twórczość Theo Angelopoulosa w Polsce znają nieliczni. Przed trzydziestu laty dystrybuowano kinach Pamiętny rok 36, potem Złota Palma z Cannes przywiodła na pojedyncze pokazy Wieczność i jeden dzień. W telewizji publicznej emitowano jeszcze Pszczelarza, Pejzaż we mgle i Spojrzenie Odyseusza. Niewiele, zważywszy na fakt, że Angelopoulos należy do czołowych twórców europejskiego kina ostatnich kilkudziesięciu lat, a jego kolejne filmy znajdują uznanie w środowisku krytyków i sięgają po najwyższe laury na wielu festiwalach. Od chwili swego pełnometrażowego debiutu, czyli od powstałej w 1970 roku Rekonstrukcji, Angelopoulos nakręcił dwanaście filmów fabularnych (nad kolejnymi dwoma intensywnie pracuje), kilka dokumentów i krótkich metrażów. Żadne z tych dzieł nie było chybione, a takie obrazy, jak Podróż komediantów, Aleksander Wielki, Pejzaż we mgle i Spojrzenie Odyseusza uznaje się powszechnie za arcydzieła.

Theo Angelopoulos nie tworzy kina łatwego, konwencjonalnego, schlebiającego obowiązującym gustom i modom. Autor Podróży na Cyterę przez lata wydawał się najbardziej wyrazistym kontynuatorem kina lat 60., apologetą ówczesnego języka i artystycznego zaangażowania - zastępującego postmodernistyczne gry modernistycznym narcyzmem, koncepcją dzieła elitarnego, osobnego, świadomie skazującego się na obojętność masowej publiczności. Dziś wydaje się mieć wielu naśladowców i z roli epigona wyrasta na jednego z najbardziej wpływowych twórców kina autorskiego. W jego ramach stał się patronem filmowej melancholii i minimalizmu, które jednak skrywa bogactwo znaczeń.

Kiedyś Harvey Keitel wypomniał Angelopoulosowi, że w czasie, który on potrzebuje do zrealizowania jednego ujęcia, Quentin Tarantino nakręciłby cały film. To prawda - twórca Spojrzenia Odyseusza wymaga od widza cierpliwości i wyciszenia. W filmach niweluje klasyczną dramaturgię i emocjonalną ekspresję, preferuje niedopowiedzenie, subtelną symbolikę i kontemplację. Dla niego kino nie musi być zakładnikiem prozy, linearnej narracji i ciągu zdarzeń lub dialogów. Angelopoulos woli poezję i impresyjność rysunku. Dzięki wyrafinowanym plastycznie obrazom wznosi się ponad materialność świata, geograficzną konkretność miejsca i jednostkowość losu. Angelopoulos jest bowiem reżyserem archetypów i metafor, uaktualnionych mitów i poetyckiego obrazowania świata. Czuje się filmowym kontynuatorem tradycji nowożytnej greckiej poezji, Konstandinosa Kawafisa, Jorgosa Seferisa i Odisseasa Elitisa. Twórca Płaczącej łąki swoje filmy składa więc z kunsztownych ujęć, zakomponowanych z operatorską i choreograficzną precyzją, w których zamyka metaforyczną myśl w podobny sposób, w jaki poeta poszukuje najbardziej odpowiedniego dla przenośni słowa.

Twórczość Angelopoulosa ewoluowała. Jego pierwsze filmy stanowiły wyzwanie rzucone greckim reżimom. Przypominały historiozoficzną anatomię władzy, wpisaną w kontekst własnej ojczyzny, ale aktualną i wzorcową dla wszelkich tyranii i autorytarnych rządów. W tych filmach reżyser zawsze stawał po stronie cywilów, uciemiężonych, zmuszonych albo do poniżającej kolaboracji, albo heroicznej ochrony własnych wartości. Później ukazywał bohaterów zrezygnowanych, przegranych, pokutujących za dawne czyny i decyzje, cierpiących samotność i bezdomność. Angelopoulos zawsze posługiwał się mitami, naznaczał swoich bohaterów dylematami Elektry, Orestesa, Odyseusza lub Telemacha, ukazując niezmienność ogólnoludzkich procesów i bezradność człowieka wobec nieokiełzanych sił i losu. Ta refleksja prowadziła go do kina bardziej uniwersalnego, łatwiej odczytywanego przez obcokrajowców, stanowiącego jeden z najpiękniejszych we współczesnym filmie przejawów szlachetnego humanizmu.

David Bordwell nazywa Angelopoulosa późnym modernistą, który strategii twórczych nie szuka w postawie awangardzisty lecz erudyty, obdarzonego niezwykłym zmysłem syntezy. Autor Polowania nawiązuje więc często do twórczości mistrzów poprzednich dekad: Michelangelo Antonioniego (z niego wynosi charakter narracji, długie ujęcia i koncepcję przestrzeni), Miklósa Jancsó (stąd przejmuje ekspresję i symbolikę), Yasujiro Ozu (kontemplację), Orsona Wellesa (montaż wewnątrzkadrowy), Alaina Resnais (głębię ostrości), a nawet Carla Theodora Dreyera i Federica Felliniego (którzy zainspirowali go kompozycją kadrów i rytmem kamery). Nie jest to jednak postawa plagiatora lecz twórcy zwróconego ku przeszłości, przekonanego, że miejscem kina nie musi być plastikowy hipermarket, ale również archaiczna z dzisiejszej perspektywy sala klubu filmowego. W końcu Angelopoulos, dziś już siedemdziesięciotrzyletni reżyser, należy do wymierającej generacji kinofilów, wykształconych w kinach studyjnych i na nowofalowych eksperymentach. I ten bagaż doświadczeń wnosi on do swoich obrazów, których odbiór wymaga cierpliwości, ale pozostawia widzów w zachwycie i artystycznym spełnieniu.

Theo Angelopoulos stworzył bowiem we współczesnym kinie najbardziej niezwykły i kompletny model języka filmu. Już nawet pobieżne studia pozwalają na łatwą kodyfikację stylu, opartego na skrajnej dedramatyzacji i zastępowaniu wydarzeń poetyckimi impresjami, które przenoszą fabułę na poziom abstrakcyjnej zadumy, związanej z kulturowym, emocjonalnym lub historiozoficznym kontekstem dzieła. Angelopoulos preferuje milczenie kosztem dialogu, dynamizm zastępuje bezruchem, prostą relację przyczynowo-skutkową zaburza wewnętrzną logiką obrazów i zdarzeń. Współpraca z wybitnym operatorem, Jorgosem Arvanitisem (datująca się już od wczesnego Forminx Story), nadała kolejnym filmom reżysera indywidualny stygmat oryginalnie traktowanej barwy, ruchu kamery, dynamiki planu zdjęciowego i nastroju.

Twórca Aleksandra Wielkiego przyjmuje perspektywę Grecji wiejskiej, zapomnianej, na pozór odłączonej od tradycji antycznej. Z niej bowiem, jak twierdzi, odrodziła się współczesna Hellada, w XIX wieku wyzwalająca się spod dominacji Imperium Otomańskiego. Narodową tożsamość Greków w mniejszym stopniu kształtują więc ruiny antycznych świątyń, a w większym - tradycje późnego Bizancjum i wpływ prawosławnej cerkwi. Angelopoulos często podkreślał w filmach rytuał i folklor, odmalowywał melancholijną, milczącą postawę Greków, ukazywał szare wioski zaludnione ubranymi w czerń kobietami i ukrytymi za siwymi brodami pasterzami. W niemal wszystkich filmach portretował bohaterów w ponurym, deszczowym i zamglonym klimacie późnej jesieni i zimy, kontrastując te obrazy z pocztówkowym wyobrażeniem Hellady - krainy palm, słońca, starożytnych ruin i turystycznych kurortów. Nawet morskie wybrzeże przypominało co najwyżej doki Bristolu lub Hawru, kreując atmosferę nostalgii i kontemplacji. Motyw podróży, wiążący intrygę kolejnych filmów, wprowadzał na ekran ikonografię kina drogi: akcja kluczowych wydarzeń Pszczelarza lub Pejzażu we mgle rozgrywała się w przydrożnych barach i na stacjach benzynowych, w przygnębiających pokojach hotelowych oraz wyludnionych placach i ulicach. Angelopoulos jest reżyserem pustki, dojmującej samotności i bezdomności, na którą skazani są jego bohaterzy-wygnańcy.

Charakterystyczny dla Angelopoulosa model porozumiewania się z widzem w równym stopniu jest konsekwencją umiejętności syntetyzowania filmowej erudycji reżysera, jak również stanowi refleks tradycji pozafilmowej. W tym drugim wypadku znajdujemy wpływ optyki bizantyjskiej i prawosławnej. Kino Angelopoulosa, mimo paryskiej, nowofalowej presji, pozostaje kinem wschodu, zawiera orientację estetyczną zdominowaną przez konwencje i artystyczne strategie charakterystyczne dla tradycji greckiej. Robert D. Kaplan twierdzi: Podczas gdy zachodnie religie podkreślają idee i czyny, wschodnie - akcentują piękno i magię. Trudno w tym zdaniu nie zauważyć lapidarnie podsumowanej wizji Angelopoulosa. Najpiękniejsze sceny w jego filmach to chwile zawieszeń, gdy pojawiają się kontrapunktowane muzyką lub intensywną ciszą niezwykłe obrazy. Wtedy Angelopoulos zatrzymuje bieg zdarzeń, w milczeniu celebruje obrzęd, zawierający wizualną kwintesencję prezentowanej idei.

Reżyser często portretuje bohaterów w stanie refleksyjnego zawieszenia - pasywnych, zapatrzonych w dal i nieobecnych. Taki jest Spyros z Podróży na Cyterę czy jego imiennik z Pszczelarza. Obaj wydają się oderwani od teraźniejszości i skupieni na przeszłości, w której komunikują się z duchami zmarłych przyjaciół i kontemplują miejsca utrwalone w zindywidualizowanej i zbiorowej pamięci. Przede wszystkim zaś rozpamiętują dawno dokonane wybory i konfrontują się z nieaktualnymi dziś dylematami. Bohaterów Angelopoulosa poznajemy, gdy w milczeniu i z dostojnym stoicyzmem przywołują strzępy tragicznych lub radosnych wspomnień, które, bez względu na nastrój, nie budzą już ani euforii, ani smutku, lecz ujawniają postulat akceptacji losu, godzenia się z upływem czasu i przekucia żalu w dojrzałość i harmonię starości. Współczesność jest obcą, egzotyczną krainą, posługuje się niezrozumiałym kodem, na który bohaterowie Angelopoulosa nie tylko nie mogą, ale też nie chcą przystać. Kształtują więc własne światy, wewnętrzne i prywatne, do których dopuszczają jedynie osoby generacyjnie im bliskie, równie zdystansowane i zagubione w otaczającej rzeczywistości.

W filmach Angelopoulosa charakterystyczna staje się także bierność bohaterów, stłumiona motoryka, ograniczona gestykulacja i milczenie przerywane metaforycznymi sentencjami. Reżyser portretuje swych Spyrosów i Aleksandrosów w chwilach cichej zadumy i kontemplacji otoczenia. Przestrzeń ich wędrówek traci geograficznie weryfikowalny status, staje się bardziej podróżą w czasie i pielgrzymką do miejsc zakorzenionych w pamięci. Angelopoulos pomaga bohaterom doborem pejzażu - jesiennego, deszczowego, zamglonego, zwykle smutnego i melancholijnego. Tak jest niemal we wszystkich jego filmach, które mimo niezbyt dużej popularności, bez wątpienia należą do najwybitniejszych we współczesnym kinie artystycznym. Niech nie zwiedzie nas pozorna trudność w ich interpretacji. Angelopoulos, choć we wczesnych filmach mnożył polityczne konteksty i wciąż nawiązuje do antycznej mitologii, w rzeczywistości opowiada o zjawiskach uniwersalnych i ponadczasowych. W jego filmach nie erudycja wydaje się najważniejsza, lecz wrażliwość i chęć poszukiwania w kinie poezji, ku której Angelopoulos zawsze zmierzał i którą starał się przenieść na język filmu.

Jorgos Seferis, ulubiony poeta Angelopoulosa, tak niegdyś pisał:

Żałuję, że pozwoliłem szerokiej rzece
przejść między palcami
a nie spróbowałem nawet kropli wody.
Teraz zanurzam się w kamień.

Rafał Syska

 

Tekst jest kompilacją fragmentów książki Rafała Syski Poezja obrazu. Filmy Theo Angelopoulosa, która ukazała się nakładem wydawnictwa Rabid.


Strona główna  Po 11.NH  Program festiwalu  Aktualności  Festiwal  Muzyka  Wydarzenia specjalne  Przestrzeń NH  Felietony Romana Gutka  Przyjaciele festiwalu  Kontakt

Strona główna - pełna wersja