Ludzkość reż. Bruno Dumont
Ludzkość reż. Bruno Dumont

Uczestnicy festiwalu Nowe Horyzonty, znający twórczość francuskiego reżysera Bruno Dumonta z filmów takich jak choćby Flandria czy Hadewijch, znajdą w jego wcześniejszym dziele - Ludzkości z 1999 roku - esencję wątków podejmowanych przez reżysera. Oglądamy tu prowincjonalny świat naznaczony złem, fatalizmem i przyglądając się niewielkiej flandryjskiej społeczności, oceniamy kondycję całej ludzkości, a także postawę człowieka względem religii. Brutalny gwałt i morderstwo nieletniej stanowi pretekst dla rozważań na temat winy i kary, daje widzowi możliwość własnego wypracowania identyfikacji sprawcy. Niejednoznaczność poszczególnych scen pozwala mnożyć tropy interpretacyjne i oceniać bohaterów wedle subiektywnych odczuć. Ta ambiwalencja pozwala każdemu widzowi z osobna decydować, jak zechce odebrać tę historię.

Ci, którzy spodziewają się zobaczyć na ekranie skuteczne i zorganizowane dochodzenie w sprawie morderstwa, srogo się zawiodą. Pojawiające się w takich sytuacjach hordy reporterów, nagłaśniających sprawę, omijają Bailleul - miasteczko, w którym rozgrywa się dramat. Reżyser koncentruje się raczej na codziennym życiu trójki bohaterów: policjanta Pharaona, jego sąsiadki Domino i jej chłopaka Josepha. Niezmienność i monotonia ich egzystencji portretowana jest za pomocą spacerów po ulicach, wyjść do lokalnych dyskotek, a także scenami beznamiętnego seksu, stanowiącego jedyną rozrywkę w szarej rzeczywistości.

W tle opowiadania pobrzmiewają jeszcze echa wielkich czasów i ludzi, genialnych malarzy i twórców muzyki klasycznej. W lokalnym muzeum wieje jednak nudą, a prezentowana w nim sztuka ociera się o kicz. Wzniecony na moment strajk pracowników fabryki, domagających się podwyżki płac, milknie równie szybko, jak się rozpoczął. Zapał znika pośród leniwie sączących się codziennych spraw. Senność narracji i statyczność ujęć stoi tu w opozycji do szokującej treści filmu, przedstawiającej ludzi jako kalekich emocjonalnie, pustych i rozczarowujących.

Pharaon, który jest pracownikiem policji, sprawia wrażenie autystycznego. Zdominowany przez matkę, po przeżytej wcześniej tajemniczej tragedii zamyka się w sobie. Jednocześnie można go uznać za jedyną pozytywną postać w filmie, prostoduszną, wrażliwą, zainteresowaną sztuką i muzyką, za idealistę. Trudno jednak pokładać nadzieję w człowieku, tak nieudolnie prowadzącym śledztwo, w dodatku nieszczęśliwie zakochanym w sąsiadce Domino. Pharaon odrzuca jej ofertę seksualnego zbliżenia, ponieważ chciałby związku emocjonalnego, a nie litościwej cielesności. Bohaterowie stojąc przed swoimi domami na ulicy, chwilami zastygają w apatycznych pozach, ich spojrzenie sugeruje nieobecność i wybieganie myślami ku zupełnie innym, odległym sprawom.

Charakterystycznym elementem filmów Dumonta są starannie przez niego wyselekcjonowane twarze głównych bohaterów, które na długo pozostają w pamięci. Reżyser sugeruje, że jako ludzie jesteśmy odbierani powierzchownie, funkcjonujemy w oparciu o nasz wygląd i w zasadzie nikt nie zadaje sobie trudu poznania tego, co kłębi się wewnątrz każdego człowieka. Można także doszukiwać się analogii między cechami bohaterów, a ich imionami. Pharaon to imię nieprzypadkowe. Może stanowić rodzaj łącznika między ludźmi a Bogiem, jego charakterystyczne nieobecne spojrzenie szeroko otwartych oczu przywołuje na myśl starożytne rzeźby. Imię Domino z kolei może sugerować siłę sprawczą - jak w grze w domino, jednocześnie prezentuje postawę dominującą wobec pozostałych dwóch męskich bohaterów. Imię Joseph budzi skojarzenia z biblijnym Józefem, wprowadzającym syna w dorosłe, męskie życie.

Nieudolne policyjne dochodzenie zostaje finalnie przekazane służbom z większej miejscowości, poznajemy też tożsamość mordercy. Pharaon w akcie współczucia, a może radości składa na ustach sprawcy długi namiętny pocałunek, jego intencje nie są do końca zrozumiałe i jasne. Można przypuszczać, że jego nadwrażliwość na zło i naiwny sposób odbierania świata każe mu w ten sposób oswoić i oddemonizować zło. A nad tym wszystkim w filmie Dumonta czuwa milczący Bóg, wcielony w rzeźbę Chrystusa ukrzyżowanego, która na krótką chwilę pojawia się w kadrze. Domino, przechodząc koło otwartego kościoła, zatrzymuje się i zagląda do środka, wyciąga słuchawki z uszu, zdaje się słyszeć głos Boga. Okazuje się jednak, że Bóg milczy, pozostaje już tylko pójść dalej.

Marcin Wilczyński (psubrat)

dyskusja Klubu Krytyków Forum NH o Ludzkości Bruno Dumonta


Klub Krytyków Forum NH »
Idea Klubu  Ludzkość reż. Bruno Dumont  Ruchy Browna reż. Nanouk Leopold  Wieczność reż. Sivaroj Kongsakul

Strona główna  Po 11.NH  Program festiwalu  Aktualności  Festiwal  Muzyka  Wydarzenia specjalne  Przestrzeń NH  Felietony Romana Gutka  Przyjaciele festiwalu  Kontakt

Strona główna - pełna wersja