Wyobraźmy sobie trybunę piłkarską po brzegi wypełnioną ludźmi, na której ktoś umieszcza ogromny, kilkudziesięciometrowy balon. W pierwszym odruchu wszyscy rzucają się, by go podbić, zatem siły przyłożone do niego ze wszystkich stron będą się równoważyć. Balon ani drgnie. Do czasu, aż u części uczestników nie opadnie entuzjazm. Z telewizyjnego helikoptera balon wciąż będzie sprawiał wrażenie nieruchomego, ale w zbliżeniach okaże się, że podlega nieznacznym ruchom. Ruchom Browna.
Na pierwszy rzut oka związek Charlotte i Maxa wygląda równie statycznie. Z twarzy granej przez Sandrę Hüller bohaterki wyczytać można jednak jakiś rodzaj niepokoju, niepojętego wewnętrznego wzburzenia. Charlotte poznajemy w momencie, kiedy tym niemożliwym do zlokalizowania impulsom jej ciała udaje się wytrącić ją ze stanu równowagi. Zdeterminowana kobieta podchodzi do tego równie analitycznie jak do swojej pracy badawczej. Sypiając w wynajętej, antyseptycznej kawalerce z kolejnymi, obdarzonymi różnymi defektami pacjentami, stara się odnaleźć źródło swojego roztrzęsienia. Wiwisekcja natury działania zmysłów, dokonywana warstwa po warstwie, odkrywa jednak jej puste jądro.
Opracowanie: Stanisław Liguziński