English
Varia
przestrzeń nh
15 lutego 2009
Berlinale 2009: nazwiska kontra atlas

Od wczorajszego wieczoru wszyscy mówią o nagrodach Berlinale. Czekając na komentarze nowohoryzontowych selekcjonerów, zwiedzających najbardziej interesujące marginesy światowych festiwali (selekcjonerów, którzy są już w drodze do domu), zabijmy czas wyliczanką.

Tegoroczny festiwal w Berlinie można było przetrwać na różne sposoby, choć - zgodnie z nomenklaturą Jana Topolskiego - walczyły ze sobą dwie strategie: "na atlas" oraz "na wiedzę: znani reżyserzy, oczekiwane premiery".

Międzynarodowe jury berlińskiego konkursu pod przewodnictwem Tildy Swinton chyba postawiło na atlas. "Berlin nagradza Trzeci Świat" - tytułuje swoją ostatnią relację z Berlinale w Gazecie Wyborczej Tadeusz Sobolewski i zaczyna tekst od słynnej nagrody im. Alfreda Bauera za innowacyjność języka filmowego, w tym roku przyznanej "Tatarakowi" Andrzeja Wajdy i urugwajskiemu "Gigante" debiutanta Adriána Binieza - miłosnej historii, której akcja toczy się w supermarkecie (laureatami nagrody Bauera są m.in. Rodrigo Moreno za "El custodio", Park Chan-wook za "I'm A Cyborg, But That's Ok", Tsai Ming-liang za "Kapryśną chmurę", czy Lucrecia Martel za "La Ciénaga"). Z tego, co udaje się wyłapać z festiwalowych relacji, "Tatarak" to kolejny po "33 scenach z życia" Szumowskiej film o śmierci, biografię twórców czyniący głównym motywem scenariusza (w tym wypadku autobiograficzne wyznania grającej w nim główną rolę Krystyny Jandy), film jednocześnie zdystansowany i chłodny, pozbawiony budującej wzruszenie dramaturgicznej kalkulacji. "Ja również, znając genezę filmu, odbierałem go z dystansem - podpowiada Sobolewski - dziwiąc się, że nie mogę wejść do środka, że nie znajduję w nim Iwaszkiewiczowskiej namiętnej, erotycznej gry ze śmiercią, nasuwającej porównanie ze Śmiercią w Wenecji Tomasza Manna. Monolog Krystyny Jandy zagłuszył Iwaszkiewicza. Ale z drugiej strony dystans, jaki budzi ten film, wydaje się zamierzony. Wajda celowo stawia widza jakby na zewnątrz - w tym właśnie zawiera się sens Tataraku".

Główną nagrodę festiwalu Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film konkursu odebrała, mieszkająca w Hiszpanii, Peruwianka z Limy Claudia Llosa za "La teta asustada" (Mleko smutku). Te topograficzne uwagi przy nazwisku reżyserki są w przypadku peruwiańskiego pochodzenia niezwykle istotne. Llosa należy do pokolenia wychowanych na wybrzeżu, wykształconych zagranicą artystów, którzy z oddalenia patrzą zafascynowani na swój wyjątkowy kraj. Lima to taki szew, nieporadnie zszywa trzy odrębne cywilizacje, zamieszkujące Peru - kulturę sierry (gór), selwy (lasów) i costy (wybrzeża). Stolica królestwa Hiszpanii w czasach Konkwisty, miejsce pielgrzymek emigrantów z Europy w XIX i na początku XX wieku, ale też tych z sierry i z selwy z początku lat 50. Migracyjne apogeum nastąpiło w latach 80. Odcięci od edukacji, bez perspektyw, gnębieni przez partyzantkę Świetlistego Szlaku, ludzie masowo przyjeżdżali do Limy. W latach 80. dotarły tam pierwsze ofiary przemocy terrorystycznej. Claudia Llosa była w tym czasie nastolatką. Jej filmowy debiut "Madeinusa" wywołał w Peru wielkie poruszenie. W tak niejednoznaczny sposób pokazywał zetknięcie przedstawicieli kultury sierry i costy, obcych, których dzieli wszystko, mimo że żyją tuż obok siebie, że każda z nich tę trudną wizję spotkania odrzuciła. Tym razem Llosa opowiada o traumie lokalnego terroru, jej bohaterka (w tej roli ponownie u Llosy Magaly Solier) jest owocem gwałtu i z mlekiem matki wypija strach, towarzyszący przemocy.

Wśród oczekiwanych nazwisk pojawiły się niegdysiejsze skandalistki, wiecznie niepokorne - w Panoramie "Barbe bleue" Catherine Breillat. Kontrowersyjna postać francuskiego kina nie odchodzi od kostiumu. "Stara kochanka" (Une vieille maîtresse, 2007), pokazana w Katowicach, Lublinie i Wrocławiu w ramach pełnej retrospektywy reżyserki, okazała się jednym z najlepszych filmów kostiumowych ostatnich lat i chyba najdojrzalszym w dotychczasowej twórczości Breillat. Sympatycy "Anatomii piekła" (Anatomie de l'enfer, 2004; w konkursie 4.NH), czy "Romansu X" (Romance, 1999) mogą kręcić nosem. Natomiast Sally Potter pokazała w konkursie "Rage" - zaskakującą psychodramę, przemarsz pięknych gadających głów ze świata mody, z imponującą obsadą (Jude Law, Judi Dench, Dianne Wiest, John Leguizamo, Simon Abkarian, Steve Buscemi) i trupami modelek, które przywodzą na myśl sceny z jej "Lekcji tanga" (Tango Lesson, 1997). Pisząc podobny modowo-kryminalny scenariusz, cierpiała tam z powodu twórczej niemocy, która popchnęła ją ku parkietom Buenos Aires i ramionom Pablo Veróna.

Poza tym nestorzy: Theo Angelopulos z "The Dust of Time" (I skoni tou chronou, w rolach głównych Willem Dafoe, Bruno Ganz, Michel Piccoli, Irene Jacob), drugą częścią losów greckich emigrantów Spyrosa i Eleni, zaplątanych w dramatyczne wydarzenia XX-wiecznej historii oraz stuletni Manoel de Oliveira (ur. 11 grudnia 1908 roku!) z miłosnym dramatem "Eccentricities Of A Blond Hair Girl" (Singularidades de uma rapariga loura). W Berlinie pojawił się też Wim Wenders z filmem "Palermo Shooting" (w obsadzie m.in. bohater "Amerykańskiego przyjaciela" Dennis Hopper, tym razem jako Śmierć). Scenariusz Wenders napisał specjalnie z myślą o Campino, frontmanie zespołu "Die Toten Hosen", który zagrał tu rolę wziętego fotografika, porzucającego swoje dotychczasowe życie, by błąkać się ulicami starego Palermo w poszukiwaniu miłości i śmierci.

I tu selekcja nazwisk niepostrzeżenie mogłaby przejść w wybór "na atlas": Ulrike Ottinger w "The Korean Wedding Chest" (Die koreanische Hochzeitstruhe) wybrała się do Seulu, by stworzyć współczesną etnograficzną baśń, pokazującą przenikanie tradycji i współczesności we wschodniej, wypełnionej rytuałami kulturze. Pisarka i reżyserka argentyńska Lucía Puenzo (znamy jej debiut reżyserski "XXY" z 2007 roku) w "El niño pez", porównywanym do "Thelmy i Louise", adaptuje jedną ze swoich powieści. Dwie zakochane w sobie dziewczyny Lala i Guayi, zatrudniona przez rodziców Lali służąca z Paragwaju, postanawiają uciec z Buenos Aires i wieść wspólne życie w odosobnieniu na wybrzeżu jeziora Ypoá. By spełnić swoje marzenia, będą musiały przejść na stronę zła. Reha Erdem (znamy go z "Czasów i wichrów", portretu tureckiej wioski z muzyką Arvo Pärta w tle, panorama-odkrycia 7.NH) tym razem zaproponował melancholijną opowieść o dziewczęcym dojrzewaniu w Stambule. W "Hayat var" oczami córki rybaka będzie spoglądał na biedę i rozpad tureckiej rodziny, wiodącej życie zgodne z poruszeniami bosforskich wód, w jedynym w swoim rodzaju miejscu na Ziemi. Uwagę krytyków zwrócił też film konkursowy Asghara Farhadi (nagroda dla najlepszego reżysera) "About Elly" (Darbareye Elly), przypominający "Przygodę" Antonioniego w scenerii irańskiej kultury.

A na deser trzy i półgodzinny dokument o kinie izraelskim Raphaëla Nadjari, pokazany w sekcji Forum, po prostu - "A History of Israeli Cinema" - piguła dla zainteresowanych. I jeszcze jedna pozycja z programu Forum expanded - kanadyjski eksperyment "All Fall Down" Philipa Hoffmana, poświęcony południowej części prowincji Ontario, który zadaje pytanie - co tu kiedyś było? I odpowiada na nie w kolażowym stylu, za bohaterki biorąc sobie postaci dwóch kobiet, których życia dzielą dwie setki lat.

 

(as)

Co o tym sądzisz? Wypowiedz się na forum NH!

 

Moje NH
Strona archiwalna 11. edycji (2011 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2011
PWŚCPSN
181920 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Scena T-Mobile Music
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
www.nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera