starsza | lista | nowsza |
Ciekawostki z przestrzeni NH
15 lutego 2010
Polscy krytycy o "Tlenie" Wyrypajewa
"Istotą kina pozostaje przemiana tekstu w obraz" - wierny swoim deklaracjom Wyrypajew igra z językiem filmowym. "Tlen" to dzieło, w którym sens rodzi się gdzieś pomiędzy obrazem a dźwiękiem. Nie ma więc po co streszczać fabuły. Istota tego filmu tkwi głęboko w formie i tak naprawdę wydaje się właściwie niemożliwa do zrekonstruowania w opisie. Sam reżyser mówi, że nie znosi "kina intelektualnego". Jego ambicją było przemówić tak, by "trafić prosto do serca". Stąd też odbiór "Tlenu" może być tylko subiektywny i bardzo emocjonalny, stąd też kontrowersje. Alicja Peszkowska, KINO
Mocną stroną sztuki teatralnej był innowacyjny język przypominający rapową improwizację. Kompozycje ze zwrotkami i z refrenami wykonywane były do muzyki, którą miksował na żywo DJ, aktorzy zwracali się bezpośrednio do widowni. W wersji filmowej ta warstwa oddziałuje słabiej, głównie z powodu bariery językowej. Nieznający rosyjskiego widz z trudem nadąża za lawiną tekstu wyświetlanego na ekranie. Świetnie działa za to warstwa wizualna. (...) Wyrypajew nie próbuje usprawiedliwiać swoich bohaterów, nie stara się ich także napiętnować. "Tlen" jest moralitetem bez morału. To poruszający portret pokolenia nowego wieku, które "szuka tlenu w zatrutym powietrzu", nie zdając sobie sprawy, że jego nadmiar może zabić. Obok historii Sańki i Saszy pojawiają się nawiązania do religijnych wojen początku nowego tysiąclecia, na dokumentalnych zdjęciach płoną wieżowce WTC, islamscy terroryści zabijają zakładników, amerykańscy żołnierze zabijają islamskich terrorystów. Świat napędzany fanatyczną miłością do Boga wylatuje w powietrze. Naiwne? Zapewne. Ale tak widzi świat pokolenie poparzonych. Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza
Film ma oddech, przestrzeń, rozmach, jakich w przedstawieniach teatralnych nie uwidzisz. Wrażenie wywiera ogromne. Także poprzez swobodę realizacji, która wydaje się totalną improwizacją, w istocie jednak okazuje się przemyślaną do najdrobniejszego szczegółu propozycją. Janusz Wróblewski, Polityka
Tlen Wyrypajewa nabiera niebezpiecznych ambicji filmu "totalnego", jakby reżyser chciał w nim pomieścić wszystkie niepokoje egzystencjalne naszych czasów. Anita Piotrowska, Tygodnik Powszechny
Ogląda się to trochę tak, jakby co innego pokazywał autor na kilku ekranach na raz. Tak, jakby czytało się poezje dajmy na to Majakowskiego, a jednocześnie patrzyło na jakąś mydlaną operę, zerkając w międzyczasie na telewizyjne wiadomości i na dodatek jeszcze popatrywało na MTV. Skutek jest taki, że ma się po tym filmie i przesyt, i niedosyt, irytujące wrażenie nienadążania, nieskonsumowania całości. I zdaje się o to Wyrypajewowi chodziło - o zaniepokojenie, wytrącenie z przyzwyczajeń, dotarcie do pierwotnych emocji, zmuszenie do powiedzenia: tak albo nie. Ja mówię "tak", bo jego karkołomny zamysł, choć nie powinien działać, to jednak działa, a hipnotyczne obrazy na długo pozostają w głowie. Ot, paradoks. Wojtek Kałużyński, dziennik.pl
Rafał Świątek, Rzeczpospolita |
Moje NH
Strona archiwalna 11. edycji (2011 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2011
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|