English
Seanse
26 lipca, 10:00
30 lipca, 16:00
Pokazywany w Szczechura: Dokumenty i varia razem z:
Grande valse brillante, Henryk Tomaszewski, Klatka po klatce – Daniel Szczechura mówi o technice animacji, Problem, Skarpetka
  Metka
Czy chcesz obejrzeć ten film?
tak!niemoże
Zapisz
Udostępnij opis
Metki innych
zielone: 15
żółte: 16
czerwone: 69
brak metek udostępnionych
Szczechura: Dokumenty i varia
76’
napisy: polskie i angielskie

Jakub Socha: Zawód: realizator. O filmach Daniela Szczechury

Jednego tylko można być pewnym - tu naprawdę może zdarzyć się wszystko.

Jak nazwać kogoś, kto zajmuje się tworzeniem filmów animowanych? Animator? - brzmi niespecjalnie, kojarzy się raczej z kimś, kto animuje wolny czas, zabawia. Reżyser? Daniel Szczechura, wilczogębianin urodzony w 1930 roku, i za tym określeniem nieszczególnie przepada, gdyż - jak mówi w wywiadach - reżyser to ktoś, kto wystawia na scenie "Trzy siostry" albo "Hamleta"; to ktoś, kto musi opanować rzeczywistość w niebywałym stopniu i zapanować równocześnie nad tekstem literackim, rekwizytami, ekipą, aktorami. Sam o sobie woli mówić w dużo mniej wyszukany sposób. Żaden tam artysta, twórca, demiurg, po prostu: realizator. I tak właśnie podpisana jest większość filmów jednego z największych polskich filmowców, docenianego na festiwalach od Krakowa aż po Montevideo, zdobywcy nagrody Włoskiego Stowarzyszenia Filmowców Gemma i Nagrody Specjalnej ASIFA za nieoceniony wkład w sztukę i rozwój filmu animowanego.

Twórcza gorączka

W upartej i konsekwentnej ucieczce od wielkich słów, kryje się zdecydowanie więcej niż tylko kokieteria. Szczechura programowo odrzuca romantyczny ideał artysty. W wywiadzie udzielonym Adriannie Prodeus tak mówił o swoim środowisku i swoim zawodzie: "Część z moich kolegów ma całe życie podporządkowane sztuce. Taka postawa jest mi kompletnie obca. Ja tego zupełne nie rozumiem i nie akceptuję. U mnie nigdy tak nie było, że: Cisza w domu! Ojciec tworzy! Zawsze starałem się, żeby moje zainteresowania i mój zawód z niczym nie kolidowały. Także nie mam nabożnego szacunku do bycia artystą. Ale to nie znaczy, że niepoważnie traktowałem swoją pracę".

Od 1955 roku, kiedy zaczął kręcić swoje pierwsze filmy amatorskie, Szczechura cały czas szuka nowych sposobów wyrazu, nowych tematów, tak jakby jego ciekawość była wiecznie nienasycona i nieujarzmiona. Raz łączy animację ze scenami aktorskimi ("Konflikty", 1960), innym razem wystarcza mu jedynie prościutka, czarna kreska, która goni przez cały ekran i sukcesywnie go zamazuje ("Wykres", 1966), a kiedy indziej rzuca się w świat kolorów, metafor i symboli, wzorowanych na plastyce Stasysa Eidrigeviciusa ("Dobranocka", 1997) albo po prostu animuje fotografie ("Fatamorgana I", 1981 i "Fatamorgana II", 1983). W treści też wszystko się zmienia, może poza jednym - Szczechura zawsze dba, by jego filmy opowiadały jakąś historię albo przynajmniej anegdotkę. Czasami mówi w nich o działaniu aparatu władzy i różnych formach konformizmu ("Fotel", 1963; "Karol", 1966), czasami o życiu, które składa się z ciągu powtórzeń i nielicznych chwil epifanii ("Podróż", 1970), a czasem po prostu o poszukiwaniu szczęścia, które zawiera się w słowach: "Szczęście nie trwa w bezruchu. Ono także nas szuka" ("Dobranocka").

Mężczyźni ze skrzydłami

Krytycy zazwyczaj stawali bezradni wobec różnorodności jego animacji. Próbowali wobec nich używać różnych kluczy: psychoanalitycznego, strukturalistycznego, czasami nawet feministycznego. Szczechurę prawdopodobnie ta bezradność niespecjalnie martwi. On sam nigdy nie zdradza, o czym traktują jego filmy. Słynne jest zdanie, które wygłosił na konferencji filmowej w Oberhausen zapytany o interpretację "Fotela": "A jak panowie uważacie?"

Jednego można być pewnym - że u Szczechury nic nie jest pewne. Tu naprawdę może zdarzyć się wszystko. To właśnie w jego animacjach blok mieszkalny przechadza się po prowincji, kobieta łapie na lasso mężczyzn ze skrzydłami, ubrany w garnitur facet zamiast spokojnie wyjść do pracy - skacze przez okno, a skoczek narciarski po wybiciu się z progu najpierw okrąża kulę ziemską, a dopiero potem ląduje na zeskoku. "Nie dajcie się zwariować, nie dajcie się obudzić" - słyszymy w jednym z jego filmów. To lapidarne zdanie przydałoby się umieścić na plakatach reklamujących wrocławską retrospektywę Szczechury. Pasuje do niego idealnie.

 

Jakub Socha

Moje NH
Strona archiwalna 11. edycji (2011 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2011
PWŚCPSN
181920 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Scena T-Mobile Music
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
www.nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera